Czapka do biegania

Październik. Przyszedł sezon czapki do biegania.

Zacznę od apelu: nie biegaj z gołą głową! Jak już naprawdę nie akceptujesz czapki biegowej, to załóż opaskę. Wiem, że czapki psują fryzurę, wiem, że są okropne, że wygląda się w nich strasznie – ale TRZEBA mieć coś na głowie, jeśli nie chcesz zakończyć biegania przeziębieniem.

Podczas biegania wytwarzasz wiatr i ten zimny wiatr owiewa Ci głowę: głównie zatoki i uszy. A głowa nie posiada izolacyjnej warstwy tkanki tłuszczowej i jest wrażliwa. Wyziębione w ten sposób zatoki i uszy mogą Ci sprawić kłopot. Dlatego musisz o nie dbać. Bo konsekwencje choroby zatok czy uszu mogą być poważniejsze niż grypa.

Wprawdzie dawno już obalono mit, że „najwięcej ciepła ucieka przez głowę” – bo ucieka przez głowę tak samo, jak uciekałoby przez każdą inną część ciała, gdybyśmy wyszli na mróz w stroju kąpielowym. Po prostu zwykle jesteśmy porządnie ubrani i tylko głowa pozostaje odkryta.

Skup się na zakryciu czoła i uszu. Osobiście tylko w najchłodniejsze dni lub jeśli pada – zakładam czapkę. W pozostałe dni biegam w bufce.

Na własny użytek rozróżniam 4 rodzaje okrycia na głowę:

1. Cienka dość wąska opaska – taka, która w sklepach sprzedawana jest jako produkt do podtrzymywania włosów czy żeby chronić przed spływającym potem. Sprawdza się idealnie w temperaturze około 10 stopni, szczególnie, gdy wieje. Można się bez niej obejść, ale jednak troszkę chroni zatoki. Szczególnie, jeśli jesteś wrażliwa na zachorowania. Tutaj możesz zobaczyć, o co chodzi.

2. Szeroka elastyczna opaska – jest już na tyle szeroka i gruba, że dobrze chroni uszy i czoło, najbardziej narażone miejsca. Jednocześnie pozwala na odprowadzanie ciepła górą, więc nie masz wrażenia, że głowa się gotuje. Stosowana jest bardzo często przez osoby biegające na nartach biegowych. Tutaj i tutaj są fajne opaski.

3. Bufka to rodzaj komina, który zakładasz w różnych konfiguracjach. Uniwersalna rzecz, która przyda się nie tylko na bieganie. Można z niej też zrobić czapkę. A nawet może nam posłużyć jako maska okrywająca usta i nos. Tu masz artykuł o bufce, gdybyś miała jakiekolwiek wątpliwości. Bufkę zakładam, gdy nie pada i gdy temperatura jest już w okolicach od 7 stopni w dół, szczególnie gdy wieje wiatr. Bo jak pada, to dla mnie już lepsza jest czapka (ponieważ moja bufka słabo się składa w czapkę). Ale generalnie bufka to moje podstawowe nakrycie głowy podczas biegania jesienią i zimą.

4. Czapka jest już naprawdę na najtrudniejsze warunki. W czapce bardzo poci się głowa, więc musi być dobry powód, żeby się w niej męczyć. Wybierz dość cienką biegową techniczną czapkę. Nie zmarzniesz. Naciągnij ją na czoło i uszy. Nie biegaj w wełnianej czapce, bo głowa Ci się ugotuje. Ja mam czapkę z otworem na kucyk i świetnie mi się sprawdza podczas opadów i w naprawdę chłodne dni – takie, gdy się zastanawiam czy w ogóle wychodzić na bieganie.

Czy musisz mieć wszystkie 4 rodzaje nakryć na głowę? Nie musisz. Można w sumie cały zimny sezon ogarnąć dobrą bufką. Głównie biegam w bufce i tylko gdy pada albo jest bardzo zimno zakładam czapkę. Ponieważ z dobrej elastycznej bufki też można zrobić czapkę, więc wersja minimum to dobra bufka. Kup porządną, żeby udało się ją zawiązać nawet w czapkę.

Ważny komentarz na koniec: ten artykuł dotyczy BIEGANIA. Biegania – nie spaceru, nie marszobiegu, nie nordic walking, nie nart biegowych itd. Na spacer czy marsz po prostu załóż czapkę. Dostosuj nakrycie głowy do swojego tempa i tego, jak bardzo spodziewasz się spocić. Im mniej, tym bardziej zasłoń głowę.

I jeszcze słowo o rękawiczkach do biegania. Nie mogę się powstrzymać. Bo cienkie rękawiczki do biegania są mega. Wprawdzie od wychłodzenia rąk nie złapiesz przeziębienia, ale bez rękawiczek w zimny dzień jest naprawdę nieprzyjemnie. Podczas biegania machasz przecież rękami i one pochłaniają ten cały zimny wiatr. Robią się czerwone albo białe i skostniałe. Już nie wspomnę, że potem takie przemarznięte ręce wyglądają okropnie. Więc w cienkie (naprawdę cienkie) rękawiczki do biegania też warto zainwestować. Bo przecież będziesz biegać i jesienią, i zimą. Bo ustaliłyśmy już, że nie wystarczy marzyć, tylko trzeba się ruszać. I pamiętaj, że ruch to największy wróg tycia. A tycie nam się nie podoba. Szczególnie po 40 ;))

A jeśli nadal zastanawiasz się jak biegać jesienią albo w czym biegać w zimie, to polecam 2 teksty z bloga: