No właśnie...
Jeśli w czasie wakacji byłaś/eś aktywna/y, to nie odpuszczaj teraz. Wiem, że w roku szkolnym jest trudniej. Wiem, że trzeba „ogarnąć” dzieci. Wiem, że idzie jesień-zima i dzień się skraca.
Ale przecież będziesz w stanie 2 razy w tygodniu pobiegać, a w pozostałe dni wyjść na spacer albo poćwiczyć sam(a) w domu, jak już naprawdę nie dasz rady wyjść na dwór.
Myślisz, że dzieciom jest łatwo wszystko ogarnąć? Też nie jest.
A przecież jeszcze „fundujemy” im mnóstwo dodatkowych zajęć.
Naszym dzieciom (i nam, rodzicom) konkretny plan lekcji pomaga utrzymać jako-taki porządek w głowie i w nauce. Nawet najbardziej niezorganizowany uczeń (lub rodzic), gdy zerknie na (powieszony nad biurkiem czy na lodówce lub schowany w portfelu) plan – będzie wiedział, co go jutro czeka i na co musi się przygotować. I o której musi wstać.
Jaki jest związek planu lekcji z naszym życiem i z bieganiem?
→ Jeśli masz dzieci w szkole – ogromny. Wręcz nierozerwalny. Co Ci będę mówić… ;))
→ Jeśli nie masz – czytaj dalej.
A mówiąc serio:
Zachęcam Cię do zrobienia osobistego „planu lekcji” zdrowego człowieka.
Wymusi na Tobie regularność i dyscyplinę.
Przykładowy „plan lekcji” może wyglądać tak:
Plan lekcji przyda Ci się, jeśli chcesz żyć zdrowo. Nie tylko do biegania.
Koniecznie go zapisz i wywieś w widocznym miejscu.
Pamiętaj, że jak coś jest w „planie lekcji”, to nie możesz tego odpuścić!
Tak jak Twoje dziecko nie może nic odpuścić ze swojego szkolnego planu lekcji.
A jeśli jednak Ci się zdarzy… to świetną radę przeczytałam na blogu u Jacka Kłosińskiego: „mogę czasem coś odpuścić, ale NIGDY nie odpuszczam dwa razy pod rząd.”
O zapisywaniu „planu lekcji” pisałam już na blogu.
Czyli tak:
→ Zrób swój „plan lekcji” z codzienną aktywnością fizyczną
→ Zapisz go w planerze marzysz.biegnij (tu będziesz się rozliczać sam/a ze sobą)
→ Wywieś w widocznym miejscu (najlepiej razem z planem lekcji dzieci)
→ Nie odpuszczaj. A jeśli raz czegoś nie zrobisz – trudno, zdarza się. Ale nie odpuszczaj już w następnym dniu.